Posty

sprzątanie szafy

 będę to edytować na bierząco, zależnie jak się sprawa będzie mieć Mam za dużo rzeczy. Czuję, że mnie to wszystko przytłacza. Może obiektywnie to nie jest bardzo dużo, ale tak czuję. Mam masę starych ubrań, które noszę bardzo rzadko. Chyba to jest dla mnie największy problem teraz. Nie koniecznie chce mi się te ubrania chować do szafy, bo te co noszę to noszę i tak najczęściej, więc zostawiam je w dostępnym miejscu. A te, których nie lubię są schowane. Jakiś czas temu i teraz niedawno, czytałam o garderobie kapsułowej. Wcześniej się trochę wzbraniałam przed tym, bo w sumie to bardzo mało ubrań. Nie ma w tym kreatywności i radości z komponowania nowych rzeczy. Ale wiecie co. Ja i tak nie mam tej radości. To czemu nie ułożyć sobie szafy w ubrania, które wszystkie do siebie pasują i nie wymagają ode mnie większego myślenia przy ich wyborze. Myślałam, że może sprzedam te, które wyglądają najlepiej, ale obawiam się, że jak już je przebiorę, z tych, które nie chcę więcej widzieć, to będę chc

„feta”

Obraz
 Na fali szalonego tiktokowego trendu na makaron z fetą postanowiłam to spróbować sama. Po wegańsku oczywiście. Wzorowałam się przepisem fitgreenmind z instagrama. Na początku trzeba przygotować „fetę”. Proporcje na całą kostkę tofu: Naturalne tofu rozgniotłam widelcem (można zmiksować oczywiście, ale mi się nie chciało, a wyszło i tak dobrze, po prostu były małe grudki). Dodać sok z cytryny (całej), łyżkę octu jabłkowego, łyżeczkę soli, łyżeczkę jakichś ziół (ja chyba dałam bazylię) i 3 łyżki płatków drożdżowych. W przepisie był jeszcze czosnek sproszkowany, chciałam dać świeżego, ze 3 ząbki, ale zapomniałam o tym. Wszystko wymieszać i dodać do pomidorków. Polałam na koniec oliwą z oliwek i piekłam aż pomidorki zrobiły się miękkie (około 40 min, ale mój piekarnik trochę ma problemy). W między czasie ugotowałam makaron. Jak już się upiekło to rozgniotłam pomidory i zamieszałam wszystko z makaronem. Pierwsze wrażenie miałam takie jak z pastą, co ostatnio robiłam. Pachniało bardzo natura

jagielnik

Obraz
 Tym razem tylko pokażę jak mi wyszedł jagielnik od blendman. Jedna sprawa tylko była dość dziwna dla mnie. Kasze gotowałam prawie godzinę i dodałam o wiele więcej mleka. Nie wiem z czego to wyniknęło. I w dalszym ciągu wyglądało jakby mogło być bardziej rozgotowane, ale skończyło mi się mleko i zaczęło przypalać. Nie wiedziałam też ile posłodzić. Wydawało mi się, że dałam sporo, ale ostatecznie nie było aż tak słodkie. Możliwe, że rozwiązało by ten problem inne mleko. Moje nie było bardzo słodkie (jakieś auchanowe). Prawdopodobnie jakieś alpro zadziałało by lepiej. I niestety użyłam żelatyny. Bo jak zobaczyłam jaka jest cena agaru to zrezygnowałam się... Swoją drogą na prawdę nie wiem jak do tego doszło, że ktoś kiedyś stwierdził, że zmieli kości wieprza i zrobi z nich galaretkę.

pasta z tofu

Obraz
Natknęłam się ostatnio na film Goodful o tym jak robić wegański ser na 3 sposoby (link na dole). Bardzo mnie to zainteresowało, ponieważ próbuję odstawić całkiem mleko, a głównym czynnikiem, który mnie przy tym trzyma to ser. W filmie są 3 przepisy. 5, 50 minutowy i 5 godzinny. Na dwa ostatnie przyjdzie kiedyś pora, a wczoraj zrobiłam ten najprostszy. Części składników nigdy w zasięgu ręki nie miałam, ale na pewno mi się kiedyś przydadzą jeszcze nie raz w gotowaniu. Dokładne proporcje użyte w filmie są dostępne w jego opisie, ale trochę je nagięłam, bo oczywiście ktoś tu kiedyś stwierdził, że nie będzie używać systemu metrycznego. kostka zwykłego tofu, łyżka płatków drożdżowych, łyżeczka soli, 1/4 łyżeczki cukru 2 łyżeczki oleju kokosowego łyżka octu jabłkowego cebula dymka Wszystko trzeba zblendować. (po za cebulą!) Swoją drogą to nie czuje tego serowego smaku w drożdżach.. Bardzo mi daje probiotykiem. Ale na pewno przepisy na tym korzystają smakowo. Pierwsza rzecz jaką zrobiłam to po

ciecierzycowe kotlety

Obraz
Lubię jedzenie w postaci kotleta bo jest wygodne do jedzenia. Można samego, widelcem, albo w bułkę. Kotlety mięsne są nudne. W końcu są tylko z mięsa (mogą myć dodatki oczywiście, ale główny składnik ten sam). Ciekawie więc jest zrobić jakieś warzywne smażenie. Akurat byłam u rodziców i mogłam się jakoś przyczynić do dnia. Tata zaproponował jakąś cielęcinę, ale z moim doświadczeniem kulinarnym wiedziałam co już zrobię - coś conajmniej wegetariańskie. Tym razem znalazłam przepis na kwestii smaku. Oceny bardzo dobre więc co może pójść źle... To co zwykle mi wychodzi źle w kotletach. Zrobiłam niby podwójny przepis (na oko), bo miałam 400gramowy słoik ciecierzycy. Kaszę umyłam kilka razy i ugotowałam. Mniej więcej 2/3 kubka kaszy na 2 te same kubki wody. Mały ogień, aż wchłonie wodę. Chick peas opłukałam i trochę zblendowałam (miało być trochę, dla tekstury czy coś...). Dodałam kaszę i znowu trochę blenderem. Następnie czas na cebulę, która mi się przypaliła, bo obierałam czosnek. Wzięłam

ciasto z matcha

Obraz
  Dzisiaj ciasto z kubka, albo jak ja - z miski. Trochę ciężko znaleść konkretny przepis, jeśli się nie może jeść mleka, a nie jest się wege. Jak się jednak przekonałam można zastąpić krowie mleko jakimś roślinnym. Nie wiem czy zawsze, ale w moim przypadku podziałało.  Drugi problem to brak kakaa. Znaczna większość szybkich ciast jest z kakaem, a ja też nie miałam akurat (do tego też nie odpowiada moim jelitom). Po poszukiwaniach znalazłam fajny przepis na gazecie współczesnej. Na taką dość sporą porcję są po 4 łyżełki mąki, cukru; 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia i 2 łyżełki kakao, zamiast którego dałam 2tbs herbaty matchy (na prawdę nie rozumiem jak ludzie mogą robić ciasto ze szpinakiem, żeby było zielone, jak masz inny naturalny barwnik, który jest smaczny). zamieszałam I jeszcze 1 jajko całe, i po 3 łyżełki oleju i mleka (ja miałam migdałowe). Wyjdzie jakby kleik więc wrzucamy do mikrofali. Grzało mi się przez 2,5 minuty na „jet” chyba jest to najmocniejszy program, raczej więce

krem pomidorowy

Obraz
Prawie nigdy nie robie zup (to dopiero druga, w tym, że pierwsza była żurkiem z torebki), ale odkąd wypiłam zjadłam krem pomidorowy z żabki to chciałam w końcu zrobić ten krem! Mam blender, szłam koło sklepu więc ten dzień sam się wybrał. Przejrzałam kilka przepisów i wszystkie były bardzo podobne. Usmażyłam cebulę (już w garnku, po co dodatkowe patelnie jak już masz naczynia czekające do umycia). Dodałam czosnek. Jak już wszystko było chwilę przed spaleniem wrzuciłam pół kilo pomidorów i bulion warzywny. Trochę soli i pieprzu, i cukru. Pogotowało się 10 minut i zdjęłam ze źródła ciepła i zblendowałam. Wyglądało na rzadkie więc wrzuciłam jeszcze 400-gramową puszkę całych pomidorów. Dalej nie jest za gęste, ale już zostawiłam, bo nie mam więcej pomidorów. Pogotowało się z 7 min i WŁALA Oczywiście wszystkie pośrednie czynności robiłam naraz i dlatego część wyszła jak wyszła. Użyłam całej cebuli czerwonej, która jakoś się zrobiła częściowo biała jak opłukałam(?) i chyba 4 ząbki czosnku. I