ciecierzycowe kotlety



Lubię jedzenie w postaci kotleta bo jest wygodne do jedzenia. Można samego, widelcem, albo w bułkę. Kotlety mięsne są nudne. W końcu są tylko z mięsa (mogą myć dodatki oczywiście, ale główny składnik ten sam).

Ciekawie więc jest zrobić jakieś warzywne smażenie.


Akurat byłam u rodziców i mogłam się jakoś przyczynić do dnia. Tata zaproponował jakąś cielęcinę, ale z moim doświadczeniem kulinarnym wiedziałam co już zrobię - coś conajmniej wegetariańskie.


Tym razem znalazłam przepis na kwestii smaku.

Oceny bardzo dobre więc co może pójść źle...




To co zwykle mi wychodzi źle w kotletach.


Zrobiłam niby podwójny przepis (na oko), bo miałam 400gramowy słoik ciecierzycy.

Kaszę umyłam kilka razy i ugotowałam. Mniej więcej 2/3 kubka kaszy na 2 te same kubki wody. Mały ogień, aż wchłonie wodę.

Chick peas opłukałam i trochę zblendowałam (miało być trochę, dla tekstury czy coś...). Dodałam kaszę i znowu trochę blenderem.


Następnie czas na cebulę, która mi się przypaliła, bo obierałam czosnek.

Wzięłam jedną dużą i 2 małe cebule. Czosnki chyba 5, ale małe dość ząbki.

Przyprawy to dość dużo soli, pieprz, i po 2 łyżeczki papryki słodkiej, oregano, kurkuma, i jedna łyżeczka ostrej. Nie miałam kminu, ale to chyba nie było przyczyną czemu nie wyszły kotlety...

Na koniec 2 jajka i trochę bułki tartej.


Wszystko dałam do jednej miski i już całkiem zblendowałam, bo nie chciało mi się mieszać.

Ogólnie dość śmierdziało i nie było za dobre na surowo, ale jak usmażyłam to było znacznie lepiej.


W ogóle nie chciało się lepić. Może jakby było więcej bułki tartej.


Najlepsza część to to co się bardziej przysmażyło na brązowo.

Ogólnie smak dobry.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

sprzątanie szafy

pasta z tofu

ciasto z matcha